Featured

Formalność dopełniona. Gwiazda Wielkie Oczy z mistrzostwem i awansem do V ligi. Ursus znalazł się nad przepaścią

W niedzielę 10.06 rozegrana została XXV seria gier w lubaczowskiej A klasie. Najważniejszym wydarzeniem tej kolejki było zapewnienie sobie awansu przez Gwiazdę Wielkie Oczy. Niesamowite widowisko stworzyli piłkarze w Wólce Krowickiej.

Przedostatnia seria gier stała pod znakiem pogromów oraz wielu bramek.  Najlepszym dowodem na to jest fakt, że w niedzielnych meczach, najmniej goli zobaczyli kibice w miejscowości Wielkie Oczy, gdzie padło „tylko” 3 bramki. We wszystkich meczach piłkarze strzelili aż 44 bramki, co jest rekordem przynajmniej jeżeli chodzi o tegoroczne zmagania.

Do trzech razy sztuka, śmiało mogliby powiedzieć trenerzy, kibice oraz piłkarze Gwiazdy Wielkie Oczy. Po dwóch sezonach (2014/15 oraz 2015/16), które ten zespół zakończył na drugiej pozycji, tym razem piłkarze Gwiazdy dopięli swego i zwycięstwem 3:0 nad Ursusem zagwarantowali sobie awans do V ligi. 

Fraza do trzech razy sztuka równie dobrze pasuje do zespołu z Dachnowa. W drużynie Ursusa od dwóch lat jest to samo. Chęci zakończenia sezonu chociażby środku stawki, a gdy przychodzi co do czego, to jedna wielka nerwówka w ostatnich kolejkach. Dla kibiców, piłkarzy oraz działaczy klubu z Dachnowa jest to już 3 z rzędu sezon, gdzie czerwiec kojarzy im się tylko ze stresem i modlitwami, by znów ktoś okazał się na tyle gorszy, żeby udało się wyszarpać miejsce w A klasie. W zeszłym sezonie udało się utrzymać  rzutem na taśmę, jednak tym razem, ta sztuka może się nie udać. Po ostatniej porażce Ursus ma 3 punkty straty do Victorii i podopieczni trenera Mularczyka muszą liczyć na porażkę Starego Dzikowa oraz sami wygrać w swoim meczu, by pozostać w lidze. 

Mecze 25 kolejki zainaugurowali w Antonikach zawodnicy Startu Lisie Jamy oraz Zrywu Młodów. Podopieczni Anny Klufas po raz kolejny przystąpili do meczu gołą jedenastką, w dodatku większość zawodników, stanowiła młodzież, co przełożyło się na przebieg rywalizacji. Od samego początku piłkarze z Młodowa kontrolowali mecz i operowali piłką na połowie rywala. Już w jednej z pierwszych akcji, Adrian Baran został  sfaulowany przez bramkarza Startu, Łukasza Trojnara i sędzia bez wahania wskazał na wapno. Do piłki podszedł Mateusz Madej, lecz jego intencje wyczuł golkiper i naprawił swój błąd, doskonałą interwencją. Mimo niewykorzystanego karnego, obraz meczu się nie zmienił, goście przeważali. Niedługo później Mateusz Cisek oddał strzał z okolic 16 metra, lecz piłka minęła słupek. Gospodarze tego meczu nastawili się na grę z kontrataków, posyłając długie, prostopadłe piłki do napastników. W jednej z pierwszych takich kontr, Tomasz Ramian mógł wyprowadzić swój zespół na prowadzenie. Dostał dobre podanie, wyprzedził obrońcę i przełożył sobie piłkę na prawą nogę, lecz piłka po strzale przeleciała obok słupka. Mimo, że zawodnicy Zrywu mieli sporą przewagę, w ich akcjach ofensywnych panował chaos, przez co brakowało dokładności w końcowych podaniach. Po kilku nieudanych próbach przyjezdnych, kolejny dobry kontratak wyprowadziła drużyna z Lisich Jam. Wojciech Sikora otrzymał prostopadłe podanie, poradził sobie z obrońcą i oddał strzał, lecz wprost w ręce Piotra Zaremby. Pierwsze pół godziny gry upłynęło również pod znakiem kilku niepotrzebnych fauli po obu stronach, przez co doszło do utarczek słownych pomiędzy piłkarzami obydwu drużyn.  Po jednym z takich przewinień, Start miał rzut wolny z odległości ok. 20 metrów. Do piłki podszedł Rafał Kinach, lecz dobrą interwencją popisał się Piotr Zaremba. Kibice na pierwszą bramkę czekali nieco ponad 30 minut, kiedy to Damian Szmul zza pola karnego strzelił pod słupek. Piłka przeleciała po rękawicach Łukasza Trojnara i wpadła do siatki.  Po stracie bramki, gospodarze śmielej spróbowali zaatakować, lecz ciężko  było im się przedrzeć przez szyki obronne gości, a Zryw bardzo szybko przechodził spod własnej bramki pod pole karne rywali. W jednej z sytuacji pod koniec pierwszej połowy, Daniel Sałek oddał dość zaskakujący, mocny strzał z półwoleja, lecz piłka minęła bramkę. Kilka minut później, w zamieszaniu po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, piłka spadła pod nogi Adriana Antonika, który bez zastanowienia oddał strzał, lecz zbyt lekki i bramkarz nie miał najmniejszych problemów obroną. Druga połowa rozpoczęła się od dalszych ataków piłkarzy z Młodowa, co dość szybko dało efekt w postaci bramki. Rafał Szpyt po indywidualnej akcji, dośrodkował z prawego skrzydła, a Adrian Baran dostawił tylko nogę i z 2 metrów wpakował piłkę do bramki. Niedługo później w zespole gości, za Rafała Szpyta wszedł Daniel Kwaśniak, który mógł mieć prawdziwe wejście smoka, zaraz po pojawieniu się na placu gry, mógł zdobyć gola. Kilka minut później Zryw przeprowadził składną akcję. Tercet Daniel Sałek-Damian Szmul-Mateusz Cisek "rozmontowali" obronę gospodarzy i ten ostatni znalazł się przed bramkarzem,  lecz minimalnie przestrzelił. Zawodnicy Startu Lisie Jamy, tak jak w pierwszej części, próbowali odgryźć się kontratakami, posyłając długie piłki, lecz pomimo nielicznych wypadów pod bramkę rywala, nie zdołali pokonać Piotra Zaremby. Nieco ponad kwadrans przed końcem, Adrian Baran ominął dwóch obrońców i wyłożył piłkę na 12 metr, gdzie ustawiony był Daniel Kwaśniak, a ten pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Już chwilę później Zryw prowadził 4:0. Adrian Baran dopadł do piłki najszybciej i skierował piłkę do bramki, w zamieszaniu w polu karnym pod uderzeniu z rzutu wolnego.  W samej końcówce meczu Adrian Antonik zagrał świetne, prostopadłe podanie do Karola Młodzińskiego, który wyszedł na pozycję sam na sam z bramkarzem nie dając mu szans na interwencję.  Drużyna Startu Lisie Jamy nie wykorzystała szansy, by wygrać wszystkie derbowe potyczki w rundzie jesiennej oraz po tej serii spotkań spadła z 3 na 5 pozycję.

Dwucyfrowym wynikiem zakończył się mecz w Oleszycach. Czarni zdemolowali Zalew aż 10:0.

Od pierwszego gwizdka arbitra, gospodarze zaatakowali bramkę rywala, co dość szybko poskutkowało. Bartłomiej Hypiak przeprowadził akcję prawą stroną boiska, dograł piłkę na 11 metr,  do Pawła Derylaka, który strzałem pod słupek otworzył worek z bramkami. Już chwilę później Czarni mieli kolejną okazję na bramkę. Po dośrodkowaniu, Łukasz Mazur strzałem głową próbował pokonać bramkarza, lecz piłka ugrzęzła pod nogami obrońców gości. Piłkarze ze Starego Lublińca nastawili się na grę z kontrataków, posyłając długie piłki do napastników. Jedynie w nielicznych próbach piłka docierała pod nogi Bartłomieja Paty, lecz jego strzały były niecelne albo bez problemu radził sobie z nimi bramkarz gospodarzy. Po nieco ponad 10 minutach Oleszyce prowadzili 2:0. Paweł Derylak popisał się fantastycznym prostopadłym podaniem do Tomasza Sałka, a ten znalazł się w sytuacji sam na sam z golkiperem i nie dał mu najmniejszych szans. Po stracie drugiej bramki, zawodnicy ze Starego Lublińca starali się poważniej zagrozić bramce rywala. Podczas jednej z sytuacji, po prawej stronie, skrzydłowy Zalewu urwał się obrońcom Czarnych, lecz jego dośrodkowanie pozostawiło sporo do życzenia. Po kilku minutach gry w środkowej strefie boiska, zawodnicy z Oleszyc strzelili 3 bramkę. Dośrodkowanie z lewej strony dobrze zamykał Bartłomiej Hypiak, który z 2 metrów wpakował piłkę do bramki. Mimo trzybramkowej przewagi, gospodarze dalej naciskali, swoją drugą sytuację miał Bartłomiej Hypiak, lecz jego uderzenie z linii bramkowej wybił obrońca. W samej końcówce pierwszej odsłony, Paweł Derylak plasowanym strzałem pod słupek z ok. 20 metrów podwyższył prowadzenie. Na domiar złego, w zespole ze Starego Lublińca przeprowadzona została wymuszona zmiana. Jeden z najbardziej doświadczonych graczy tego klubu, Mariusz Bembenek doznał urazu kolana i nie był w stanie kontynuować gry. Druga połowa niczym się nie różniła od pierwszej. Oleszyce od początku zaatakowali i już w pierwszej sytuacji mogli strzelić kolejnego gola. Łukasz Mazur dobrze dogrywał do Bartłomieja Antosza, lecz temu drugiemu odskoczyła piłka, po czym dopadł do niej obrońca Zalewu. Po kilku nieudanych próbach, Czarni stworzyli kolejną skuteczną akcję, którą po zamieszaniu w polu karnym wykorzystał Paweł Derylak. Niespełna 2 minuty później, jeden z zawodników gospodarzy był faulowany w polu karnym, sędziemu nie pozostało nic innego jak podyktowanie rzutu karnego. Do piłki podszedł Łukasz Mazur i pewnym strzałem pokonał bramkarza. W kolejnych fazach meczu, zawodnicy gości dążyli do strzelenia honorowej bramki, jednak tylko raz udało im się zagrozić bramce rywala. Po dośrodkowaniu z prawej strony, napastnik Zalewu próbował „szczupakiem” zamknąć akcję, lecz nie sięgnął piłki. Gospodarze, mimo że zwolnili lekko tempo, zdobyli 6 bramkę. Dariusz Żuk dostał dobre podanie, ominął dwóch rywali i mocnym uderzeniem umieścił piłkę w siatce. W kolejnej akcji,  Tomasz Dworak próbował pokonać bramkarza strzałem z nieco ponad 20 metrów, lecz w mierzonym  uderzeniu zabrakło siły i golkiper nie miał problemu ze złapaniem piłki.  Po kilku minutach gry toczonej w środkowej strefie boiska, Czarni wyprowadzili kolejny skuteczny cios. Wiktor Buksak zagrał na „klepkę” z Krystianem Nieckarzem i popędził lewą stroną boiska, ominął obrońcę i pewnym strzałem pod słupek podwyższył i tak ogromne już prowadzenie. Potem swoją okazję na gola miał Krystian Nieckarz, lecz jego strzał z ostrego kąta dobrze wyłapał bramkarz. Później swojej szansy poszukał Piotr Żulewicz, który strzałem z pierwszej piłki z 15 metrów próbował zmieścić piłkę w okienku, jednak futbolówka przeleciała ok. metr obok słupka. Kilka minut przed końcem meczu, swoją czwartą bramkę zdobył Paweł Derylak. Łukasz Mazur poradził sobie z dwoma obrońcami, zagrał piłkę na 13 metr, gdzie ustawiony był P. Derylak, a ten  mocnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans golkiperowi na jakąkolwiek  interwencję. W ostatniej akcji meczu, Krystian Nieckarz dośrodkowywał z lewej strony i obrońca Zalewu niefortunnie trafił w piłkę, która wpadła na długi słupek do bramki, bramkarz i w tym przypadku nie miał nic do powiedzenia. Chwilę później sędzia zakończył to spotkanie.

Aż siedem bramek zobaczyli kibice w Dachnowie, gdzie mierzyły się drużyny Granicznych Krowica oraz Unii Łukawiec.

Unia chciała rozpocząć mecz z wysokiego „C”. Zaraz po rozpoczęciu meczu od środka, stworzyli składną akcję zespołową, lecz skrzydłowy zbyt długo zwlekał z dośrodkowaniem bądź strzałem i obrońcy z Krowicy wyłuskali piłkę spod jego nóg. Chwilę później ponownie akcja toczyła się w polu karnym gospodarzy, lecz jeden z zawodników z Łukawca bardzo niecelnie dogrywał piłkę do lepiej ustawionego napastnika. Z każdą upływającą minutą inicjatywę zaczęli przejmować piłkarze Granicznych. Przyjezdni stracili piłkę na środku boiska i z szybkim kontratakiem wychodzili zawodnicy z Krowicy, lecz jeden z zawodników tego klubu był faulowany ok. 25 metrów przed bramką. Do piłki podszedł Marek Furgała, lecz jego strzał poszybował wysoko nad poprzeczką. Kilka minut później gospodarze mieli doskonałą okazję do zdobycia gola. Karol Terech zagrał prostopadłe podanie do Marka Furgały, który znalazł się  przed bramkarzem, ominął go, lecz nie zdołał umieścić piłki do pustej bramki z dość ostrego kąta. Obrona z Łukawca w tej sytuacji próbowała złapać napastnika na pozycji spalonej. Po upływie niespełna kwadransa, Graniczni zdominowali wydarzenia na boisku i mieli pełną kontrolę nad meczem. Zawodników Unii stać było na dotarcie na ok. 25-30 metr przed bramkę rywala, z dostarczeniem  piłki pod pole karne rywala mieli spore problemy i zazwyczaj taki wypad kończył się stratą piłki, jeszcze przed oddaniem strzału, bądź zagraniem do napastnika. Już chwilę później Krowica wyprowadziła bliźniaczą sytuację, po prostopadłym zagraniu ze środka boiska,  napastnik wychodził na dobrą pozycję, lecz tym razem zdążył obrońca Unii i wybił piłkę na rzut rożny. Po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry, zawodnik gospodarzy wyskoczył najwyżej i strzałem głową próbował umieścić piłkę w siatce, lecz dobrze interweniował bramkarz. Po upływie 20 minut, Krowica po licznych próbach wyszła na prowadzenie. Marek Chomyszyn dostał świetne prostopadłe podanie z głębi boiska i w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem pewnym strzałem pod słupek umieścił piłkę w siatce.  Chwilę później Krowica powinna prowadzić 2:0. Marek Furgała ponownie znalazł się w doskonałej pozycji, lecz jego strzał był zbyt lekki, w dodatku wprost w bramkarza. Po stracie bramki Unia próbowała zagrozić bramce rywala. Po jednej z lepszych akcji, napastnik przyjezdnych znalazł się w dość dobrej pozycji, lecz oddał niecelny strzał. Graniczni jeszcze przed końcem pierwszej połowy podwyższyli prowadzenie, ponownie strzelcem był  Marek Chomyszyn, który  wykorzystał błąd defensywy Unii.  Taki rezultat pozostał już do przerwy. Po rozpoczęciu drugiej połowy zawodnicy z Krowicy ponownie ruszyli do ataku i już w 46 minucie bramkę zdobył Andrzej Kopciuch. Niespełna 10 minut później, Graniczni wyprowadzili składną akcję i Karol Terech znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, nie dając mu szans na interwencję. Piłkarze z Krowicy, będący wyraźnie na fali nie zwalniali tempa i dalej nacierali. Owocem tego, była bramka Kamila Furgały, już 3 minuty później. Później mecz się wyrównał, zawodnicy z Unii zdołali strzelić bramkę honorową, lecz chwilę przed końcem meczu, drugą bramkę zdobył Karol Terech, który pewnym, mocnym strzałem obok interweniującego bramkarza, ustalił wynik na 6:1.

Szalony mecz odbył się w Wólce Krowickiej, gdzie Rolnik podejmował Juwenię. Drużyna z Cieszanowa przystąpiła do tego meczu w nieco okrojonym składzie, lecz nie przeszkodziło im to, do odniesienia zwycięstwa w niesamowitych okolicznościach.

Mecz od samego początku był otwarty. Co prawda, po niespełna 5 minutach gospodarze wyszli na prowadzenie po trafieniu Grzegorza Furgały, lecz na odpowiedź przyjezdnych nie trzeba była długo czekać. Już 3 minuty później, Piotr Jarosiewicz z okolic pola karnego oddał kapitalny strzał, a piłka wpadła wprost w okienko bramki. W kolejnych minutach, mecz się wyrównał, nie przeszkodziło to jednak obu drużynom tworzyć groźnych sytuacji. Fragmentami, futbolówka od jednej bramki, błyskawicznie przechodziła pod drugą, drużyny wyraźnie zdecydowane były na wymianę ciosów. Mimo kilku dobrych okazji, obu zespołom nie udało się objąć prowadzenia. Gdy wszystkim wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem, Wólka Krowicka zdobyła drugą bramkę, za sprawą Rafała Furgały. I tym razem, gospodarze nie cieszyli się zbyt długo z prowadzenia, ponieważ zaraz po rozpoczęciu, Piotr Jarosiewicz mocno huknął z nieco ponad 20 metrów pod słupek i bramkarz nie zdołał złapać piłki. Niedługo później sędzia zakończył pierwszą odsłonę. Początek drugiej połowy był dość wyrównany, co prawda było kilka okazji z obydwu stron, lecz strzały były albo niecelne albo bramkarz dobrze sobie z nimi radził. Po upływie nieco ponad kwadransa, Juwenia Cieszanów wyszła na prowadzenie.  Waldemar Krzemiński najlepiej się zachował po dośrodkowaniu z prawej strony i z bliskiej odległości skierował piłkę do bramki, wyprowadzając Juwenię na prowadzenie.   Po stracie bramki, gospodarze rzucili się do odrabiania strat. Tworzyli sporo zagrożenia pod bramką rywala, lecz brakowało spokoju oraz zdecydowania w kluczowych momentach akcji. Cieszanów od czasu do czasu starał się wyprowadzać groźne kontry, lecz ani jedna nie zakończyła się bramką. Końcówka drugiej połowy była równie szalona jak ostatnie minuty pierwszej odsłony.  Najpierw Grzegorz Ilnicki znalazł się w doskonałej pozycji po dośrodkowaniu ze skrzydła i pewnym strzałem doprowadził do remisu. 3 minuty później jeden z pomocników Juwenii zagrał kapitalne, prostopadłe podanie do Michała Mazurka,  ten ominął dwóch obrońców i mocnym strzałem pod słupek pokonał bramkarza. Niedługo później sędzia zakończył to spotkanie, kończąc tę kanonadę.  Dzięki temu zwycięstwu Juwenia Cieszanów zrównała się z punktami z Rolnikiem  (37) i dzięki lepszemu bilansowi znajduję się wyżej w tabeli (6 miejsce.)

Kolejny ważny mecz tej kolejki odbył się w Futorach, gdzie przyjechał zespół ze Starego Dzikowa. Victoria, która prężnie walczy o utrzymanie, była bardzo zdeterminowana, by wywieźć z Futor komplet punktów. I od początku rzucili się do ataków, co dość szybko poskutkowało, bo już w 3 minucie Sebastian Horajski pokonał bramkarza Błękitnych. Przyjezdni po zdobyciu gola, dalej nacierali na bramkę rywala, lecz z mniejszym impetem, żeby nie nadziać się na jakiś kontratak. Po niespełna 10 minutach, mecz się wyraźnie wyrównał. Zawodnicy po obu stronach walczyli w środku pola i co jakiś czas starali się przeprowadzić składną akcję, która mogłaby zagrozić bramce rywala. Po niespełna 30 minutach, Futory doprowadziły do wyrównania. Piotr Bednarz znalazł się w dobrej pozycji i pewnym strzałem pokonał Damiana Zająca. W kolejnych minutach, Victoria starała się ponownie objąć prowadzenie, lecz nie potrafili stworzyć poważniejszego zagrożenia w polu karnym gospodarzy.  W drugiej części gry rywalizacja wyrównana była zaledwie przez kilka minut. Z czasem, to goście zaczęli przejmować inicjatywę i kontrolować wydarzenia na boisku. Po upływie kwadransa Victoria zdominowała rywala, strzelając aż 4 bramki w odstępie 10 minut. Najpierw Grzegorz Nieckarz pokonał bramkarza z Futor, wyprowadzając swoją ekipę na prowadzenie, a 3 minuty później swoją drugą bramkę w tym meczu strzelił Sebastian Horajski. Będący w szoku zawodnicy Błękitnych, nie otrząsnęli się po dwóch bardzo szybkich ciosach, a już w jednej z kolejnych sytuacji Dzikowa stracili kolejną bramkę. Grzegorz Nieckarz po dobrej, zespołowej akcji, pewnie skierował piłkę do bramki, podwyższając swój dorobek bramkowy.  Dla podopiecznych trzybramkowa przewaga najwyraźniej była niewystarczająca przez co dalej atakowali. Po kilku nieudanych próbach, piątą bramkę dla Victorii zdobył Andrzej Jung. Później zawodnicy gości nieco zwolnili tempo i starali się dłużej utrzymywać przy piłce, by dowieźć i tak bardzo korzystny dla nich wynik. W samej końcówce meczu dzieła zniszczenia dokonał Aleksander Sopel, który ustalił wynik na 1:6.

W ostatnim meczu tej serii gier, do Baszni Dolnej przyjechał rozpędzony zespół z Horyńca, który wygrał trzy ostatnie spotkania, nie tracąc przy tym żadnej bramki. Wydawać się mogło, że to zespół gości będzie w tym meczu faworytem. Jednak piłkarze Huraganu chcieli w jakimś stopniu osłodzić swoim kibicom, tegoroczne, dość przeciętne zmagania w ligowych rozgrywkach i w ostatnim meczu przed własną publicznością wygrali 4:1.

 Wyniki meczów XXV kolejki lubaczowskiej A klasy

Zryw Młodów 3 : 4 Roztocze Narol
Gwiazda Wielkie Oczy 11 : 0 Błękitni Futory
Huragan Basznia Dolna 3 : 3 Orkan Zapałów
LKS Miękisz Nowy 9 : 0 Victoria Stary Dzików
Pogoń-Sokół II Lubaczów 2 : 0 Graniczni Krowica
Rolnik Wólka Krowicka 1 : 2 Zalew Stary Lubliniec
Czerwoni Cewków 3 : 0 Piast Antoniki

aa
Ile gwiazdek w okręgówce zdobeda Wielkie Oczy? wiecej czy mniej niż 10?;-)
0
MK
co za bzdury o meczu Startu z Młodowem :/
0
o jejciu
Start w następnej rundzie pokarze wszystkim na co nas stać, wszyscy dostaniecie od nas baty, już nasz zarząd i trener postarają się o to. Na pierwszy ogień wyleci bramkarz, a później tych trzech ostatnich zawodników z rodzimej miejscowości, którzy jeszcze przychodzą na mecze, ich też się wywali i zastąpi nowymi zawodnikami, bo po co grać swoimi, jak można zawodnikami z innych miejscowości, chętnych do gry w starcie nigdy nie brakowało i nie brakuje nadal, kto zabroni bogatemu, stać nas na to, jest kasa to się przyjezdnym zapłaci ? Przekonacie się wówczas że Start to potęga !!!!!!!!!!!!! To że teraz gramy w dziesiątkę lub jedenastu nie mając nikogo na zmianę, to tylko chwilowa sytuacja? Najważniejsze, że stale rośnie liczba kibiców, trzeba się zastanowić nad tym czy nie podstawiać dwóch autokarów na mecze wyjazdowe? Wielkie wyrazy uznania dla działaczy klubu, jeszcze nigdy w historii Startu, tak dobrze jak jest teraz nie było nigdy ???
0
Jacek
o jejciu powiedziała :
Start w następnej rundzie pokarze wszystkim na co nas stać, wszyscy dostaniecie od nas baty, już nasz zarząd i trener postarają się o to. Na pierwszy ogień wyleci bramkarz, a później tych trzech ostatnich zawodników z rodzimej miejscowości, którzy jeszcze przychodzą na mecze, ich też się wywali i zastąpi nowymi zawodnikami, bo po co grać swoimi, jak można zawodnikami z innych miejscowości, chętnych do gry w starcie nigdy nie brakowało i nie brakuje nadal, kto zabroni bogatemu, stać nas na to, jest kasa to się przyjezdnym zapłaci ? Przekonacie się wówczas że Start to potęga !!!!!!!!!!!!! To że teraz gramy w dziesiątkę lub jedenastu nie mając nikogo na zmianę, to tylko chwilowa sytuacja? Najważniejsze, że stale rośnie liczba kibiców, trzeba się zastanowić nad tym czy nie podstawiać dwóch autokarów na mecze wyjazdowe? Wielkie wyrazy uznania dla działaczy klubu, jeszcze nigdy w historii Startu, tak dobrze jak jest teraz nie było nigdy ???
o jejciu powiedziała :
Start w następnej rundzie pokarze wszystkim na co nas stać, wszyscy dostaniecie od nas baty, już nasz zarząd i trener postarają się o to. Na pierwszy ogień wyleci bramkarz, a później tych trzech ostatnich zawodników z rodzimej miejscowości, którzy jeszcze przychodzą na mecze, ich też się wywali i zastąpi nowymi zawodnikami, bo po co grać swoimi, jak można zawodnikami z innych miejscowości, chętnych do gry w starcie nigdy nie brakowało i nie brakuje nadal, kto zabroni bogatemu, stać nas na to, jest kasa to się przyjezdnym zapłaci ? Przekonacie się wówczas że Start to potęga !!!!!!!!!!!!! To że teraz gramy w dziesiątkę lub jedenastu nie mając nikogo na zmianę, to tylko chwilowa sytuacja? Najważniejsze, że stale rośnie liczba kibiców, trzeba się zastanowić nad tym czy nie podstawiać dwóch autokarów na mecze wyjazdowe? Wielkie wyrazy uznania dla działaczy klubu, jeszcze nigdy w historii Startu, tak dobrze jak jest teraz nie było nigdy ???
Dostaliscie 5:0 wiec siedziec cicho.Y

0

1000 Pozostało znaków


ZLUBACZOWA.PL - Informacje Lubaczów, powiat lubaczowski

e-mail: redakcja@zlubaczowa.pl
tel. 782 496 418

ZLUBACZOWA.PL - Lubaczowski portal informacyjny. Najważniejsze informacje i wiadomości z Lubaczowa i powiatu lubaczowskiego.

Jesteśmy na Facebooku